Zielone przedszkole – dlaczego warto wysyłać na nie dzieci

Dzieci z Tychów na zielonym przedszkolu; fot. archiwum P nr 8 w Tychach

Janina Halama od niemal 20 lat jest dyrektorem Przedszkola nr 8 „Zielony Ogród” z Oddziałami Integracyjnymi w Tychach. Od początku pracy nauczycielskiej (prawie 39 lat) jednym z jej priorytetów jest organizowanie dla dzieci tygodniowych wyjazdów śródrocznych, co staje się coraz większą rzadkością w szkołach i przedszkolach. Jak twierdzi Janina Halama, podczas takiego wyjazdu maluchy nabywają umiejętności, których osiągnięcie w normalnych warunkach mogłoby trwać nawet pół roku.

Rozmawia: Wioleta PIRÓG

„Kurier Nauczycielski”: Placówka, w której jest pani dyrektorem, wyróżnia się tym, że dzieci wciąż mają okazję wyjeżdżać na zielone przedszkole. Dlaczego to jest dla pani tak ważne?

Janina Halama: – Tę inicjatywę podjęłam w pierwszym roku swojej pracy w przedszkolu, a jeszcze wcześniej wyjeżdżałam z dziećmi szkolnymi, i to dwa razy w roku. Od początku to jest jeden z moich priorytetów zawodowych, ale i osobistych. Wiem, że pobyt dzieci na zielonym przedszkolu czy zielonej szkole może spowodować przyśpieszenie ich rozwoju. Dzieci podczas tygodniowego wyjazdu nabywają różnych umiejętności, głównie chodzi o te samoobsługowe. Opanowanie ich na miejscu, w przedszkolu, zajmuje nawet pół roku.

Fot. archiwum Przedszkola nr 8 w Tychach

Jakie jeszcze korzyści przynosi dzieciom zielone przedszkole?

Dzieci bardzo się usamodzielniają. Walczą ze swoimi słabościami, np. pokonują tęsknotę za rodzicami, nieumiejętność dzielenia się czy współżycia całodobowego z innymi. Poprzez różnego rodzaju zajęcia, jakimi wypełnione są dni, odciągamy dzieci od multimediów. Uczymy je tego, że wolny czas można spędzać równie ciekawie, a nawet ciekawiej niż przed komputerem, i w dodatku z korzyścią dla swojego organizmu.

Uświadamiamy im, że ruch w ciągu dnia ma pozytywny wpływ na zdrowie, samopoczucie oraz łaknienie. Podczas wyjazdów dzieci zjadają ogromne ilości pokarmów, bo mają zapewnioną bardzo dużą dawkę ruchu w ciągu dnia. Mają naprawdę niesamowity apetyt! Dlatego nauczeni doświadczeniem zabieramy także suchy prowiant, kiedy wychodzimy na dłuższe wycieczki.

Czym się pani kieruje przy wyborze ośrodka?

Zwykle wybieram taki ośrodek, w którym jedzenie jest naprawdę dobre, gotowane na miejscu, dzięki czemu dzieci czują zapachy przygotowywanego posiłku, podobnie jak w przedszkolu, co dodatkowo wzmaga apetyt. Musi być również basen na miejscu, bo dzieci mają codziennie zajęcia w wodzie. Takie rozwiązanie jest bezpieczne, ponieważ nie trzeba z mokrymi włosami przemierzać dużych odległości. Ważne jest, aby mieć kilka sal do dyspozycji: dyskotekową, do zajęć plastycznych i ruchowych. Taki ośrodek znajduje się m.in. w Poroninie.

Jak wygląda organizacja czasu na zielonym przedszkolu?

Pierwszego dnia organizujemy spotkanie z artystą plastykiem, który prowadzi zajęcia ceramiczne. Dlatego na początku wyjazdu, ponieważ musi być czas na wypalenie w piecu wykonanych dzieł. Później dzieci je jeszcze ozdabiają.

Mamy także sporo wycieczek. Opracowuję ich harmonogram na miejscu, przedstawiając go rodzicom i informując, że jest on elastyczny. Planujemy je w zależności od pogody. Kierowca mieszka w pobliżu ośrodka, dlatego jest dla nas dyspozycyjny.

Fot. archiwum Przedszkola nr 8 w Tychach

A jeśli nie trafi się pogoda?

I na to jest rada. Zabieramy piłki, tunele, koła, a także gry planszowe, puzzle itp. Wszystko po to, aby dzieci się nie nudziły w ośrodku. Zajęcia na krytym basenie to również alternatywa na niepogodę.

Czy przedszkolaki nie tęsknią za rodzicami?

Sukces braku tęsknoty albo zminimalizowanie jej polega na tym, żeby nie było przerw między zajęciami. Nie może być czasu na nudę. Dzieci nie powinny też przebywać same w pokojach. Oczywiście maluchy mają czas wolny po obiedzie oraz po toalecie wieczornej.

No właśnie, a co z wieczorem, kiedy dzieci kładą się do łóżek i wtedy mogą uronić łezkę?

Kiedy przychodzi taki moment, nauczycielki oraz opiekunki (łącznie ze mną w tym roku było to 10 osób dorosłych) zastępują mamę i tatę. Pełnią wszystkie te funkcje, które rodzice spełniają w domu. Pomagają przy ścieleniu łóżek czy wieczornej toalecie. Przytulają, rozmawiają. Dodatkowo śpią z dziećmi w pokojach. Jedna osoba opiekuje się dziećmi z dwóch pokoi znajdujących się naprzeciwko.

Poza tym staramy się tak zorganizować zajęcia, aby dzieci były po prostu zmęczone… Na przykład po kolacji odbywa się jeszcze dyskoteka. Na tęsknotę wtedy nie ma miejsca!

Czy duże jest zainteresowanie wśród rodziców wyjazdami dzieci na zielone przedszkole?

W tym roku byłam zdumiona zainteresowaniem, dlatego że mieliśmy praktycznie trzy lata przerwy spowodowanej pandemią oraz strajkami nauczycielskimi, przez które trzeba było odwołać wyjazdy. Myślałam, że będzie chętnych 30–40 osób, a wyjechało 60 ze 160 naszych przedszkolaków. W tym roku nie braliśmy pod uwagę dzieci ukraińskich, ponieważ przeżyły swoje wojenne traumy i nie byłoby wskazane, żeby były oderwane od mam.

Największą reklamą dla nas jest to, że rodzice dzieci ze starszych grup przekazują tym z młodszych grup, że warto posłać dziecko na zielone przedszkole. Taka rekomendacja jest skuteczna. Poza tym koszt wyjazdu nie jest wysoki, więc dla rodziców jest to korzystna oferta.

Fot. archiwum Przedszkola nr 8 w Tychach

Od jakiego wieku dzieci mogą wyjeżdżać?

Zabieramy nawet dzieci trzyletnie. One się świetnie sprawdzają na takich wyjazdach. Za pierwszym razem miałam obawę, żeby wyjechać z takimi maluszkami. Kiedy jednak zobaczyłam, jak świetnie się adaptują do tych warunków, postanowiłam, że jeżeli rodzice mają ochotę pociechy wysłać, to czemu nie! Zwykle jedzie z nami kilkoro trzyletnich dzieci odważnych rodziców.

Jak dzieci reagują, kiedy nadchodzi czas powrotu do domu?

Kiedy trzeba wracać do domu, to się cieszą, bo wiadomo, że kochają swoich rodziców i są kochane. Jednak mówią, że za rok znowu pojadą na zielone przedszkole i już umawiają się z koleżankami i kolegami, kto z kim będzie w pokoju. Jest niewielki odsetek dzieci, którym się podobało, ale deklarują, że na drugi rok nie pojadą. Obawiają się tęsknoty. Po roku im jednak mija i jadą. Taka reakcja jest zupełnie naturalna. Są dzieci bardziej emocjonalne, bardziej przeżywające rozstania.

Fot. archiwum Przedszkola nr 8 w Tychach

Czy to dobrze wysłać w takiej sytuacji pociechę na zielone przedszkole? Czy to nie będzie dla dziecka trauma?

Jest to pewnego rodzaju ryzyko, ale naprawdę niewielkie, ponieważ dziecko nie jedzie na kolonie z zupełnie obcymi ludźmi, ale z nauczycielami i dziećmi, które zna. Dzieci tworzą w przedszkolu rodzinę, a podczas wyjazdu integrują się i zżywają ze sobą jeszcze bardziej.

Czy w ciągu 20 lat pani pracy podczas któregoś z wyjazdów na zielone przedszkole zdarzyła się jakaś niebezpieczna sytuacja?

Tak, zdarzyły się, i to zawsze trzeba wliczyć w ryzyko. Zdarzały się nabite guzy albo jelitówki. Zawsze pytam rodziców, czy dziecko nigdy w domu nie nabiło guza. Czy nie zdarzyło się, że któreś złamało rękę? Na zielonym przedszkolu jest podobnie, choć przy większej liczbie dzieci i intensywnych zajęciach ryzyko urazów jest większe.

Janina Halama, dyrektorka Przedszkola nr 8 „Zielony Ogród” z Oddziałami Integracyjnymi w Tychach. W przedszkolu pracuje ponad 20 lat. Wcześniej uczyła w szkole podstawowej i gimnazjum, w tym przez kilka lat pracowała również jako dyrektor.

Ukończone studia: Uniwersytet Śląski w Katowicach – pedagogika wczesnoszkolna i przedszkolna; Wyższa Szkoła Administracji w Bielsku Białej – matematyka oraz zarządzanie placówkami oświatowymi; Instytut Studiów Podyplomowych w Tychach – oligofrenopedagogika.

Doświadczenie zawodowe: nauczyciel w przedszkolu i szkole podstawowej; nauczyciel i dyrektor w szkole podstawowej oraz gimnazjum prywatnym; dyrektor w przedszkolu publicznym.

1 KOMENTARZ

Leave a Reply