Roszczeniowy rodzic – szansa czy zagrożenie dla terapii?

Roszczeniowy rodzic w szkole to potężny stereotyp. Zamyka na jakąkolwiek relację; fot. pl.freepik.com

Kim tak naprawdę jest roszczeniowy rodzic? Czy możemy go postrzegać jedynie jako wiecznie niezadowolonego i namolnego malkontenta? A może jest to rodzic wytrwały, może wymagający? Albo to ktoś przestraszony, kto zwątpił w sens terapii swojego dziecka? Bo od nas – specjalistów – od kilku lat słyszy, że dziecko tego i tamtego nie umie, a powinno już umieć. Może dlatego ów rodzic chciałby jakichś zmian? A może jest to rodzic przeżywający jakieś trudności osobiste? – zastanawiał się Adrian Borowik, pedagog i terapeuta dzieci ze spektrum autyzmu.

Adrian Borowik postawił ten pytania podczas wykładu „Rodzic roszczeniowy? Czy rozumiemy wyzwania, przed którymi stają rodziny osób ze spektrum autyzmu?”. Wykład online odbył się w ramach II tury cyklu webinarów „Projekt Pedagogika Specjalna 2 – Autyzm”. Zorganizował je Instytut Studiów Podyplomowych w Tychach.

Rodzice, co was wkurza?

Rodzice, co was najbardziej wkurza w kontakcie z szeroko pojętą branżą? W kontakcie z ludźmi, którzy rehabilitują wasze dzieci, opiekują się nimi, nauczają je, bawią się z nimi? Gdzie wam jest trudno i na czym ta trudność polega? – zapytał Adrian Borowik, rozpoczynając wystąpienie. Odpowiedzi nadeszły drogą online.

„Brak zrozumienia, zamknięcie, brak elastyczności w dopasowaniu działań do potrzeb konkretnego dziecka. Schematyczność postępowania, a przecież każdy autysta jest inny. Sztywność, brak cierpliwości… »On ma autyzm, nigdy się tego nie nauczy« (brak wiary). Oficjalny ton. Niedzielenie się tym, co nauczyciele i terapeuci czują i myślą odnośnie mojego dziecka…” –czytał odpowiedzi rodziców A. Borowik.

Już tylko na podstawie tych komentarzy widać, że rozjeżdża się kontakt między rodzicami a terapeutami i nauczycielami. Czasem terapeuci chcieliby, żeby rodzice nie zadawali pytań i zaufali im bezkrytycznie. W zasadzie najlepiej gdyby w ogóle się nie pokazywali, tylko przyprowadzali i odbierali swoje pociechy. Jedna z matek, z którą ostatnio rozmawiałem, miała kłopoty, bo w przedszkolu zadawała mnóstwo pytań na temat terapii swojego dziecka – mówił Adrian Borowik.

Oczywiście nigdy nie jest tak, że trudności piętrzy tylko jedna ze stron. Są rodzice, którzy też budują wokół siebie mur i uważają, że szkoła ma za nich załatwić wszystko – dodał terapeuta.

Roszczeniowy rodzic – potężny stereotyp

Jestem orędownikiem porozumienia nauczycieli, terapeutów i rodziców. Budowanie relacji między nimi to jest przede wszystkim słuchanie. Raz na jakiś czas trzeba nam usiąść z rodzicem, posłuchać go, opowiedzieć mu, co myślimy, co czujemy i w jakich obszarach… nie dajemy rady. Czasem wystarczy 15 minut – mówił A. Borowik.

Roszczeniowy rodzic to potężny stereotyp. Zamyka na jakąkolwiek relację. Często słyszę od rodziców, że ogromną trudnością jest chaos, który my, specjaliści, wytwarzamy. Z masą sprzecznych informacji, strategii postępowania i rozwiązań. Nie chce nam się tłumaczyć, dlaczego robimy tak, a potem jednak inaczej… I kiedy pojawi się rodzic, który chce wiedzieć, to my bierzemy to za bardzo do siebie. Myślimy, że chce nas kontrolować, coś nam udowodnić. Tymczasem to, co myślimy o rodzicu, ma wpływ na terapię dziecka. Musimy spróbować myśleć o tzw. roszczeniowym rodzicu jako o kimś, kto dba o swoje dziecko.

Kim tak naprawdę jest roszczeniowy rodzic? Czy możemy go postrzegać jedynie jako wiecznie niezadowolonego i namolnego malkontenta? A może jest to rodzic wytrwały, może wymagający? Albo to ktoś przestraszony, kto zwątpił w sens terapii swojego dziecka? Bo od nas – specjalistów – od kilku lat słyszy, że dziecko tego i tamtego nie umie, a powinno już umieć. Może dlatego ów rodzic chciałby jakichś zmian? A może jest to rodzic przeżywający jakieś trudności osobiste?

Nie jesteśmy nieomylni

Jak ja, rodzic, mam wyegzekwować (proszę to słowo rozumieć łagodnie) od nauczycieli, aby informowali mnie o moim dziecku w taki sposób, w jaki ja chcę, żeby to robili? Czy mam biec po czekoladki? A może mam przepraszać, żeby majestat nauczycielski zagadnąć i coś zasugerować?

Specjaliści! Nauczyciele! Czego wy oczekujecie, kontaktując się z tzw. roszczeniowymi rodzicami? Przecież wy też macie swoje osobiste problemy, zmęczenia. Czasem kieruje wami trudny szef. Współpracownicy też potrafią dopiec. Wiem też, że macie znikome lub żadne wsparcie psychologiczne i merytoryczne. Warto po prostu ustalić zasady współpracy. Jak tego nie zrobimy, to będziemy mieli telefony i SMS-y po godzinie 22.00. Od was wymaga się jednak więcej. W większym stopniu od waszej postawy zależy, jak zdefiniowana zostanie relacja z rodziną. Czy widzę ją jako upierdliwą, czy jako szansę na wspólne działanie na rzecz dobra dziecka, na uzyskanie większej wiedzy o nim, o tym, co dzieje się z nim poza szkołą czy ośrodkiem.

Jako specjaliści, jesteśmy postrzegani jako autorytety, ale nie jesteśmy nieomylni. W pracy terapeutycznej użyteczna jest akceptacja tego, że ktoś nas krytykuje. Bywa i tak, że chcemy ukrywać swoją niewiedzę. Moim zdaniem to wskazuje na brak kompetencji oraz brak autentyczności i pokory – mówił Adrian Borowik.

Nie bójmy się zapytać rodzica, gdzie szukać odpowiedzi w danej kwestii. Są rodzice, którzy jeżdżą na szkolenia i są skarbnicami wiedzy. Trzy dni temu byłem u jednej mamy, która mi opowiadała o przedszkolu, w którym wychowawczynie słuchają, co ma do powiedzenia i one przekonują się, że to, co im radzi, się sprawdza. Nie rozumiem, jak ktoś nie chce przyjąć szansy na zdobycie takiej rodzicielskiej wiedzy.

Ciężar diagnozy

Bardzo dużo zmienia się w życiu rodziców, których dziecko otrzymuje diagnozę. Bywa tak, że znajomi przestają przychodzić, bo nie wiedzą, jak się zachować. Zmienia się codzienność… Dziecko może krzyczeć przez pół godziny, a my nie wiemy, co z tym zrobić. Kiedyś oberwałem kupą od podopiecznego, inny mnie ugryzł. To ogrom dyskomfortu z jednej i drugiej strony – mówił A. Borowik.

Obowiązkiem nauczycieli, pedagogów i terapeutów jest rozwijanie się, szukanie nowych rozwiązań i narzędzi. Musimy jednak pamiętać, żeby cała nasza energia nie szła w to, aby jak najszybciej dzieci ze spektrum autyzmu zachowywały się jak dzieci neurotypowe. Wiem, że jest na to ciśnienie i pod tym kątem „zadaniujemy” rodziców. Pamiętajmy, że również dzieci ze spektrum muszą mieć czas na dzieciństwo, zabawę, samotność w swoim pokoju, w którym układają klocki.

Czasem w jednej placówce jest kilku specjalistów, którzy mają różne zdanie co do przebiegu terapii podopiecznego. Musimy mieć świadomość, że to nie my – terapeuci – poniesiemy konsekwencje skutków terapii, ale poniosą je rodzice.

Podsumowując: wielu terapeutów przekonanych jest o swojej nieomylności, chowają się za dyplomami. Jednak to samo można powiedzieć o rodzicach – zasłaniają się tym, że wiedzą najlepiej i najbardziej znają swoje dziecko. Obie strony – dla dobra dziecka – muszą patrzeć na siebie przez pryzmat swoich niedoskonałości i codziennych zmęczeń… Szukajcie sposobu, aby się porozumieć.

Adrian Borowik

Adrian BOROWIK – absolwent Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego, trener, terapeuta, który od lat popularyzuje – zarówno wśród rodziców, jak i terapeutów osób z autyzmem – podejście do terapii wypływające z głębokiej refleksji, akceptacji i wyrozumiałości dla drugiego człowieka. Najbardziej interesuje go temat budowania relacji z osobami z autyzmem, przede wszystkim w środowisku domowym, ale też poza nim, np. w przedszkolu, szkole.

Odbył szereg szkoleń organizowanych w USA przez Autism Treatment Center of America oraz The Option Institute, gdzie poznał system terapeutyczny The Son-Rise Program. Ukończył też pierwszy stopień szkolenia Handle i szereg innych. Jest założycielem platformy szkoleniowej Przylądek Dobrej Nadziei. Jest też współfundatorem oraz prezesem Fundacji „Wspaniale, że jesteś” (wspanialezejestes.pl), która ma na celu przybliżanie informacji o Programie Son-Rise oraz organizowanie szkoleń, warsztatów czy konferencji z udziałem m.in. specjalistów z Autism Treatment Center of America.

W Instytucie Studiów Podyplomowych w Tychach jest wykładowcą specjalności pedagogika specjalna – edukacja, terapia i wspomaganie osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu.

1 KOMENTARZ

  1. Rodzice bardzo często nie słuchają swoich dzieci. Zakładają z góry, co dzieci mają do powiedzenia. Przerywają w połowie zdania, albo nawet nie dopuszczają do słowa. Nie mają czasu na wysłuchanie, bo przecież co taka mała istotka może Ci powiedzieć czegoś, czego ty nie wiesz. Coraz częściej spotykam się z takimi rodzicami.

    Albo z rodzicami: „Jesteś już taki duży – powinieneś to wiedzieć” – a czy ty drogi rodzicu – przekazałeś dziecku tą wiedzę…a czy ty drogi rodzicu wiesz wszystko? Przecież jesteś już taki duży…

Leave a Reply